Dodano: 2011-07-03 21:32:08
Język: angielski
|
Gatunek : |
Heavy Metal |
Rok Wydania : |
2003 |
Jakość : |
APE
|
Okładki : |
Tak |
Ripper : |
Spanner |
Opis:
Edenbridge to podobno przedstawiciel Angelic Bombast Metalu. Nie ma to jak wyrafinowane epitety w zetknięciu z tandetną twórczością. Nie można zabronić wytwórniom przesadnego wychwalania miernych zespołów- na ty polega promocja, na tym polega inwestycja. Ale z drugiej strony wiadomo jak to z tymi reklamami bywa- mimo pozorów miłośnicy przeróżnych odmian "klimatycznego" grania wcale nie zachwycają się każdą produkcją utrzymaną w ulubionych konwencjach. W końcu jak długo można powielać znane motywy ? Jak długo można wysłuchiwać identycznie brzmiących płyt ?
"Aphelion" bez skrupułów można wyrzucić na złomowisko kiczu. I nie chodzi tutaj już o brak muzycznej tożsamości, bo przecież są zespoły, których siła tkwi właśnie w wdzięcznym odtwarzaniu znanej przeszłości. Posługując się terminologią informatyczną można powiedzieć, że Edenbridge to błąd w systemie - wbrew reklamowej sugestii daremnie szukać tutaj metalowych pierwiastków. Nawet w przesłodzonym power /heavy, uprawianym na co dzień przez Hammerfall czy Rhapsody można znaleźć szczyptę drapieżności. Na "Aphelion" dominuje tandetna melodyka, rażący patos i natchniony kobiecy głos. Właściwie po co porywać się na stworzenie czegoś oryginalnego, skoro gotowe wzorce leżą na tacy, a wykorzystane w odpowiedni momencie mogą przyczynić się do dopisania paru zer na kontach ? Jeśli takie były ambicje to należy pochwalić muzyków za obrotność i spryt. Szkoda że w przypadku dźwięków nie można wysilić się choćby na naciągany komplement. Edenbridge bezmyślnie powiela pomysły Nightwisha - podobne rozwiązania, podobne brzmienie, podobny klimat. Tyle tylko, że o ile banalność Finów potrafi rozczulić, o tyle tandeta kserokopiarki wywołuje śmiech i politowanie. Edenbridge łączy power "metalowe" patenty z folkową subtelnością i pseudosymfonicznym patosem. Nadmiar słodyczy zazwyczaj wywołuje odruchy wymiotne - i tak też jest w tym przypadku. Miało być wzniośle i wzruszająco, a w efekcie otrzymaliśmy żałosny cyrk.
Na pewno znajdą się tacy, którzy odnajdą w "Aphelion" coś wartościowego i pięknego. Wiadomo przecież, że prawdziwa sztuka nie odsłania swej wartości przed każdym przeciętniakiem ;-) Gdy ciągle wierzy się w opowieści o rycerzach i zamurowanych w wysokiej wieży księżniczkach trudno wzgardzić pierwszorzędną grafomanią.
źródło: http://strefa.rockmetal.art.pl/
Tracklist:
1 THE UNDISCOVERED LAND
2 SKYWARD
3 THE FINAL CURTAIN
4 PERENNIAL DREAMS
5 FLY AT HIGHER GAME
6 AS FAR AS EYES CAN SEE
7 DEADEND FIRE
8 FARPOINT ANYWHERE
9 WHERE SILENCE HAS LEASE
10 RED BALL IN BLUE SKY
Suma kontrolna pochodzi z VelvetUndergroundForum.com
|