Uważana za jedną z najlepszych gier w historii, Final Fantasy VII, doczekała
się naprawdę doskonałej, acz zaledwie półtoragodzinnej, animowanej
kontynuacji - "Advent Children". Zadaniem jej było przede wszystkim
zaspokojenie pragnień setek milionów fanów z całego świata, od wielu lat
domagających się jakiejkolwiek produkcji, której akcja miała być osadzona w
świecie przedstawionym w konsolowym pierwowzorze. Marzenia fanatyków, i
właściwie tylko fanatyków, ziściły się - otrzymali rewelacyjny film akcji,
który miał dopowiedzieć historię oraz wyjaśnić wszelkie tajemnice związane z
fabułą Final Fantasy VII. O jednej jednak tajemnicy autorzy "Advent Children"
zapomnieli. Zapomnieli o intrygującej niemal wszystkich graczy postaci Zacka.
Dlatego więc historię z nim związaną postanowili przedstawić na bonusowym
dysku dołączonym do specjalnego wydania DVD filmu stworzonego przez
czarodziejów ze stajni Square-Enix.
"Last Order", w przeciwieństwie do "Advent Children", jest zaledwie
25-minutową, dwuwymiarową, nie silącą się na realizm animacją w starym
stylu. Nie ma tu miejsca na tak spektakularne pojedynki, wybuchową akcję i
monstrualną demolkę, jakiej byliśmy świadkami oglądając wspomniany we
wstępie film. "Ostatni Rozkaz", bo tak w wolnym tłumaczeniu brzmi tytuł tego
anime, to równolegle opowiedziane dwie krótkie historie - incydentu w
Niebelheim (tak jak i w grze przedstawionego w postaci retrospekcji) oraz
dezercji Clouda i Zacka z szeregów wojsk konglomeratu ShinRa. Pierwsza z
nich to dokładnie odwzorowany fragment gry, z którego nie dowiemy się
niemalże niczego nowego, ponieważ wszystko co miało zostać powiedziane o
Niebelheim, zostało uczynione już w grze. Natomiast druga to nawiązanie do
postaci samotnego wilka (symbolizującego poległego przed miastem Midgar
Zacka), którego mieliśmy okazję poznać w "Advent Children" oraz krótka
przypowieść o przyjaźni między nim a Cloudem. Pozytywnym zaskoczeniem dla
wielu widzów może okazać się liczba zaprezentowanych członków elitarnego
oddziału Turks i ich znaczenie dla historii dwójki uciekających bohaterów -
zaiste naprawdę interesujące fakty.
Niemniej jednak ten niespełna półgodzinny film animowany tak naprawdę nie
jest niczym wyjątkowym. Jego fabuła znana była wcześniej wszystkim
miłośnikom gry, a rozwinięcie postaci Zacka również nie jest w pełni
satysfakcjonujące. Po seansie widz wie o nim niewiele więcej niż po
ukończeniu gry, a dodatkowe informacje ograniczają się do faktu, że oprócz
bycia przyjacielem i przełożonym Clouda, momentami przyćmiewał swojego
podwładnego wyszkoleniem technicznym i umiejętnościami bojowymi. Fabularny
zawód rekompensuje w pewnym stopniu aranżacja walk (które prezentują się
dość kameralnie, jeśli zestawić je z tymi prezentowanymi w "Advent Children")
oraz muzyka, w której czuć ducha tego, co słyszeliśmy we wspomnianym
obrazie. Dwuwymiarowa animacja momentami ozdabiana przez komputerowe triki
nie razi, ale też nie zachwyca. Jest po prostu niezła. Tak jak i cała ta,
okołogrowa "etiuda".
Dobrze, że "Last Order" nie wyszło jako oddzielna pozycja, tylko jako
uzupełniający bonus do wielkiego filmu, jakim bez wątpienia jest "Final
Fantasy VII: Advent Children". Jako dodatek, "Ostatni Rozkaz" spisuje się
całkiem dobrze - naprawdę miła niespodzianka dla fanów. Jako
pełnowartościowy film... No właśnie, "to nie był film":).